Wszyscy cieszyliśmy się, jak zaczął powstawać dworzec kolejowy Lublin Zachodni. W rejonie dzielnicy Czuby, zamieszkałej przez ponad 50 tysięcy osób, brakowało przystanku dla wsiadających czy wysiadających z pociągu na przykład z Warszawy. Był tylko jeden dworzec Lublin Główny. Ale do niego jest kawał drogi. Kiedy dworzec Lublin Zachodni powstał, zachwytom nie było końca. Dwa eleganckie perony, między nimi podziemne przejście, wiata dla oczekujących na pociąg, czytelne wyświetlacze z godzinami przyjazdu i odjazdu pociągów. Ale wkrótce okazało się, że nowy dworzec ma jeden wielki feler. To utrudniony dostęp, zarówno pieszo z przystanku komunikacji miejskiej, jak i samochodem. Wygląda to tak, jakby projektanci osiedli w dzielnicy Czuby zostali zaskoczeni budową dworca i nie przewidzieli, że trzeba do niego dojść lub dojechać, a jak się dojedzie, to jeszcze zostawić gdzieś samochód.
Dla mieszkańców osiedli Widok czy Poręba bliskość dworca wcale nie oznacza możliwości łatwego dostania się na perony. Do nowego przystanku kolejowego Lublin Zachodni bardzo trudno dojść. Najpierw z osiedli trzeba iść w dół którąś z dróżek wydeptanych w krzakach i zaroślach, potem przeciąć nieoświetloną ulicę Węglinek, a potem znowu przedzierać się przez krzaki albo wspinać stromymi schodami na poziom dworca. Jeśli ktoś zechce dojechać z miasta komunikacją miejską, to musi pokonać dokładnie taką samą drogę jak okoliczni mieszkańcy. Pojazdy MPK nie dojeżdżają bowiem do dworca, prawdopodobnie ze względu na zbyt wąską dla nich uliczkę Węglinek. Komunikacja miejska dociera tylko do ulicy Onyksowej, gdzie jest końcowy przystanek dla kilku linii autobusowych i trolejbusowych. A potem to już ta samo droga co dla mieszkańców, czyli 300-400 metrów błotnistymi ścieżkami wydeptanymi w wysokiej trawie i krzakach, bez jakiegokolwiek oznaczenia trasy.
Także dojazd samochodem nie jest łatwy. Brak choćby jednej tabliczki wskazującej kierunek. Na wąskiej uliczce Węglinek samochodom trudno się mijać, jeden obok drugiego nawet się nie zmieści. Jak przyjedzie pociąg z dużą ilością wysiadających pasażerów, na przykład popołudniowy z Warszawy, to wydostanie się samochodem z okolic dworca może zająć nawet godzinę. Przed samym dworcem jest parking, ale mały, dosłownie na kilka samochodów. Dlatego kierowcy zostawiają swoje pojazdy na poboczu drogi biegnącej wzdłuż torów. A to z kolei utrudnia chodzenie wzdłuż asfaltowej dróżki, która zygzakiem, ale jednak doprowadza do peronów. Nawet mieszkańcy pobliskiego osiedla Widok nie wiedzą jak tam iść. Jeden ze znajomych, który wysiadł na pętli przy Onyksowej i chciał po prostu zobaczyć nową chlubę miasta, otrzymywał od przechodniów takie oto wskazówki – tą ścieżką albo sąsiednią w dół, potem w górę i zobaczy pan tory. A przy torach będzie stacja.
Problem z utrudnionym dostępem do dworca jest powszechnie znany. Każdy, kto próbował wsiąść lub wysiąść z pociągu na przystanku Lublin Zachodni dziwi się, jak można było zaprojektować dworzec nie myśląc o komunikacyjnym połączeniu z miastem. Częściowym, ale tylko częściowym usprawiedliwieniem tej sytuacji jest ukształtowanie terenu. Lublin Zachodni znajduje się na wzniesieniu, przed nim jest wąwóz z ulicą Węglinek, a przed wąwozem osiedla mieszkaniowe i pętla autobusowa – także na wzniesieniu. Bezpośredniego połączenia nie ma. Tak na prosty rozum powinno się wybudować wiadukt nad ulicą Węglinek i połączyć dworzec z osiedlami, bo przecież i to, i to leży na wzniesieniu. Ale nie słychać, by ktokolwiek rozważał takie proste rozwiązania. Mówi się za to o wybudowaniu dojazdu do dworca od strony miasta. Nowa droga wiodłaby wzdłuż torów z przeciwnego kierunku niż obecny dojazd i łączyła z węzłem przy ulicy Diamentowej. Ale nikt nie wie, czy to prawda, a jeśli prawda to z jakimi szansami na realizację.
Na razie mamy zatem piękny dworzec bez dojścia. Zwłaszcza dla nas, seniorów, dostęp do niego jest mocno utrudniony. Pieszo, zwłaszcza z walizką, po prostu się nie da. W grę wchodzi jedynie podwiezienie samochodem, ze świadomością wszystkich możliwych utrudnień. Ale jak się ma piękny dworzec dosłownie za oknami, to chciałoby się żeby był bardziej dostępny.
Do pobrania:
Polityka prywatności i pliki cookies
Ta strona używa plików cookie, aby poprawić Twoje doświadczenia. Zakładamy, że się z tym zgadzasz, ale możesz zrezygnować, jeśli chcesz.
Czytaj więcej