Ilustracja do artykułu: Śliska kładka na Czubach

Lublin – niczym Rzym – leży na wzgórzach, co ma swoje dobre i złe strony. Dobra to taka, że krajobraz miasta jest urozmaicony, a z wielu wniesień, poczynając od historycznych Czwartkowego czy Zamkowego, roztaczają się piękne widoki. Zła strona pagórkowatego charakteru Lublina polega na tym, że wiele ulic ma strome zjazdy i podjazdy i z trudem się po nich chodzi.

 

A jak są wzniesienia, to są też doliny i wąwozy. A te jeszcze trudniej przemierzać, na przykład w drodze z osiedla do sklepu czy kościoła po drugiej stronie obniżenia terenu. Problem raczej nie dotyczy centrum, bo to od dawna jest zabudowane, z ukształtowaną przez lata siecią uliczek i przejść dla pieszych. Gorzej jest w nowych dzielnicach, takich jak Czuby i Czechów, które są poprzecinane wąwozami, kotlinami i czteropasmowymi ulicami. I dlatego pojawiły się tam kładki. Pomysł genialny, pod warunkiem, że kładki są w dobrym stanie technicznym i nie zagrażają bezpieczeństwu przechodniów.

 

Przykład z mojej okolicy. Kiedy idzie się przez osiedle „Skarpa” od Alei Młodości w kierunku ulicy Jutrzenki, trzeba przejść przez kładkę dla pieszych. Kładka łączy dwa duże osiedla mieszkaniowe –„Skarpę” i  „Rutę”. Asfaltowa nawierzchnia tej kładki jest nierówno położona, są zagłębienia i wybrzuszenia.

 

Podczas opadów wiosną, latem czy wczesną jesienią miejsce to jest zalewane wodą deszczową. Tworzą się wielkie kałuże, co bardzo utrudnia przejście. Zaś zimą sytuacja staje się bardzo niebezpieczna. Rozlewiska wody zamarzają i tworzą coś na kształt lodowiska. Wystarczy byle przymrozek, na przykład taki, jaki zdarzył się już w listopadzie tego roku, aby te płytkie kałuże przekształciły się w tafle lodu.

 

Taka śliska powierzchnia jest wielkim zagrożeniem dla wszystkich korzystających z kładki, szczególnie dla osób niepełnosprawnych, seniorów i dzieci. Nie trzeba być wielkim fachowcem od budownictwa żeby zauważyć, że woda zamarzająca w zagłębieniach asfaltu szybko doprowadzi do jego spękania. tak jak to po każdej zimie dzieje się na drogach.

 

 

Kładka między „Skarpą” i „Rutą” nie jest jedyną w Lublinie, która wymaga remontu. Większość z nich powstawała w czasach PRL, kiedy budowano szybko i niedbale, bo na mieszkania oczekiwało się w długiej kolejce. I teraz, po 50 czy 60 latach, te kładki kruszą się, odpadają z nich płaty betonu, a na wierzch wychodzą pordzewiałe pręty zbrojeniowe. Kiedy się trochę jeździ po Lublinie, to można zauważyć, jak jedna po drugiej te stare kładki są poddawane remontowi. Parę lat temu na Armii Krajowej, bodaj w zeszłym roku na Filaretów, teraz na Kalinowszczyźnie. Kładki są potrzebne, zwłaszcza seniorom, którzy nie są w stanie zbiegać bądź wspinać się po zboczach albo przebiegać przez czteropasmową jezdnię zgodnie z cyklem świateł.

 

Do pobrania:

Śliska kładka na Czubach

English English Polish Polish Ukrainian Ukrainian
Skip to content