Ilustracja do artykułu: Targowisko jak twierdza

Wprawdzie gdzie nie spojrzeć roi się od marketów i dyskontów, od Lidlów, Biedronek i Stokrotek, ale nic nie zastąpi osiedlowych targowisk. Tylko tam można kupić świeże owoce i warzywa prosto od producenta, poczuć aromat swojskiego nabiału, popatrzeć na kwiaty prosto z ogródka. A poza tym można się spotkać ze znajomymi, pogadać, wypełnić sobie czas. Na moim osiedlu Ruta jest jedno targowisko przy sklepie Stokrotka, ale czynne tylko w soboty. Dlatego często odwiedzam stały targ przy ulicy Wileńskiej, w sąsiedniej dzielnicy LSM.

 

Targowi przy Wileńskiej poświęca się ostatnio sporo miejsca w  w lubelskiej prasie. Wszystko dlatego, że jest w tragicznym stanie technicznym. Odpadające tynki, popękane płyty chodnikowe, zamknięta kładka która prowadziła do lokali na wyższym poziomie. Z artykułów prasowych można się też dowiedzieć, że targowisko powstało na przełomie lat 60 i 70 ubiegłego wieku, jest projektem wybitnych architektów Zofii i Oskara Hansenów oraz że zostało wpisane do rejestru zabytków. Rzeczywiście jako projekt architektoniczny targ przy Wileńskiej jest piękny. Ale jego dostępność bardzo ograniczona, w czym zasługa i projektantów, i administratora czyli Lubelskiej Spółdzielni Mieszkaniowej.

 

Problem pierwszy – ogrodzenie. Całe targowisko jest otoczone solidnym płotem ze stalowych prętów. Wprawdzie są dwa główne wejścia – jedno od ronda przy ulicy Zana, drugie z przeciwnego końca, od strony osiedla Słowackiego, ale z innej strony już się człowiek nie dostanie. Boczna kładka od Słowackiego zamknięta, jedynie z drugiego boku, od Wileńskiej, można się dostać po błocie przez parking dla samochodów dostawczych. Ale tu na amatorów skrótów czekają schody. Być może 50 lat temu ogrodzenie czymś się uzasadniało, ale teraz jest niepotrzebną barierą. Świadczy o tym fakt, że na noc nikt bram wejściowych nie zamyka. Przez całą dobę można wchodzić bez ograniczeń.

 

Problem drugi – schody, murki i kładki. Uroda projektu architektonicznego wynika też z ogromnej ilości schodów, murków i kładek. Z każdej strony targowiska jest jakaś konstrukcja z cegły, która utrudnia dostęp. Żeby z górnej części targu od strony Zana zejść na dolny poziom od strony Wileńskiej, trzeba pokonać strome schody. Stąd można wspiąć się na kładkę, ale schodami nie tylko stromymi, ale i krętymi. Tylko kto ma siłę te wszystkie schodki pokonywać? Nie ma wind, w zasadzie nie ma też barierek. Dla osób z ograniczeniami ruchu, które wchodzą od strony ronda przy Zana dostępna jest jedynie początkowa, płaska część targowiska. Dla wchodzących od strony osiedla jedynie dolna. Pokonywanie schodów łączących obie części nie jest łatwe.

 

Problem trzeci to brak oświetlenia na alejkach i brak zadaszenia. Po zmroku, który jak wiadomo jesienią i zimą zapada dosyć szybko, można sobie zęby wybić potykając się o wystające płyty chodnikowe. A z plandek nad straganami leje się woda, bo każdy sprzedawca zabezpiecza się przed deszczem czym może. O zadaszeniu całego targu nikt nie pomyślał.

 

I wreszcie problem czwarty – brak parkingu. Wprawdzie targowisko dysponuje sporym terenem, na którym mogłyby parkować samochody, ale przy wjeździe od strony ulicy Zana stoi znak zakazu ruchu. Nie obowiązuje jedynie sprzedawców oraz samochodów z dostawą towaru. W okolicy nie ma gdzie zostawić samochodu, bo wszędzie są szlabany i zakazy. Jak wynika z moich obserwacji, klienci targowiska najczęściej parkują po drugiej stronie ronda w podziemiach supermarketu Leclerc. Na dwie godziny można tam zostawi pojazd bez opłaty. Tyle że do targu jest kawałek drogi.

 

Targ przy Wileńskiej jest miejscem o dużej tradycji, chętnie odwiedzanym przez mieszkańców Czubów i LSM. Tyle że projektanci i administratorzy zrobili wszystko, aby dostęp do niego utrudnić. Projektanci raczej bezwiednie, bo kto w latach sześćdziesiątych myślał o dostępności.

Administracja natomiast nie robi nic, aby korzystanie z targowiska było łatwiejsze. Zresztą sam wygląd tego miejsca, powoli przekształcającego się w ruinę, mówi za siebie.

 

Do pobrania:

Targowisko jak twierdza

Targowisko jak twierdza
Przewiń na górę
Skip to content