Wraz z grupą uczestniczek programu „Aktywni Plus” w ramach projektu „Senior 60+ bez barier” wybrałyśmy się na wędrówkę po oddanym niedawno do użytku autobusowym „Dworcu Lublin”. Większość z nas nigdy tu nie była, bo w naszym wieku podróżuje się już coraz rzadziej. Chciałyśmy się jednak przekonać, czy powszechne zachwyty nad architekturą i funkcjonalnością dworca są uzasadnione. No i czy osoby starsze, już nie tak sprawne ruchowo jak młodzież, bez problemu poradzą sobie z przemieszczaniem po budynku i rozległym terenie.
Nasze pierwsze wrażenie – dworzec jest przepiękny. Architektura urzeka lekkością i urodą. Duże przestrzenie wokół głównego budynku pozwalają uwypuklić jego sylwetkę. Wieczorna iluminacja czyni budynek i położone za nim perony niemal bajkowymi. Nic dziwnego, że „Dworzec Lublin” zdobywa nagrodę za nagrodą w prestiżowych konkursach architektonicznych.
Ale znalazłyśmy już pierwszą wadę – na dużym dworcu są duże odległości. Żeby z budynku dworca przejść do najbardziej oddalonych stanowisk dla autobusów, trzeba przemierzyć kilkaset metrów. Przy samym budynku są tylko przystanki komunikacji miejskiej. Owszem, przydadzą się, jeśli ktoś przyjechał kupić bilet. Ale do samych stanowisk trzeba już wędrować, i to przecinając kilka dojazdowych uliczek dla autobusów, bo przejść podziemnych nie ma.
Nowy dworzec autobusowy nie ma także podziemnego połączenia z sąsiednim dworcem kolejowym. Od autobusu do pociągu trzeba iść w poprzek Placu Dworcowego. Wprawdzie na tym odcinku nie ma ruchu samochodowego i nie przekracza się żadnej ulicy, ale w razie deszczu, mrozu czy spiekoty dobrze by było skorzystać z tunelu. Niestety nie ma takiej możliwości, przejścia nie zaprojektowano.
Wewnątrz budynek też robi wrażenie. Jest przestronnie i widno dzięki szklanym ścianom. Rozkłady jazdy autobusów są wyświetlane na czytelnych ekranach. Nie ma natomiast wyświetlacza z rozkładem jazdy pociągów. Szkoda, bo bardzo by się przydał osobom, które wysiadły z autobusu i zamierzają kontynuować podróż pociągiem. Budynek dworca ma aż trzy kondygnacje z tarasem widokowym na najwyższym poziomie i poczekalnią z barkiem kawowym piętro niżej. Dla pasażerów są schody z wyraźnie zaznaczonym najniższym stopniem, tak żeby nie potknąć się przy wchodzeniu.
Ale jak się dobrze rozejrzeć, to okaże się, że budynek jest wyposażony także w windy oraz ruchome schody do podziemnego parkingu.
Wprawdzie wind trzeba szukać, są pochowane w zaułkach korytarzy, ale są. Podobnie ze ruchomymi schodami. Są bardzo wygodne, ale dla kogoś kto pierwszy raz przybył na dworzec, też nie tak łatwe do znalezienia. Tak czy inaczej, jak już się pozna topografię dworca, zwiedzi wszystkie kondygnacje i zakamarki, trudno nie zauważyć, że budynek uwzględnia potrzeby osób starszych czy z ograniczeniami ruchu. Wszystko jest oznakowane, czytelne, a jak ktoś nie chce wędrować pod górę schodami, może pojechać windą. Tyle że za pierwszym razem trudno w tym wszystkim się połapać. Ale z każdym kolejnym pobytem na Dworcu Lublin na pewno będzie łatwiej.
Do pobrania:
Polityka prywatności i pliki cookies
Ta strona używa plików cookie, aby poprawić Twoje doświadczenia. Zakładamy, że się z tym zgadzasz, ale możesz zrezygnować, jeśli chcesz.
Czytaj więcej